You are currently viewing Przebudzenie

Przebudzenie

To była ciężka i trudna noc. Amélie leży w łóżku, w dresie przykryta kołdrą i grubym kocem. W domu panuje ciemność. Szuka telefonu, aby sprawdzić, która jest godzina – ósma.

Rany boskie dlaczego jest tak ciemno? – wypowiada na głos. Już zapomniała, że ostatnim razem jak była w tym swoim pięknym domku osiem miesięcy temu, to założyła turkusowe zasłony zaciemniające, aby w piękne słoneczne dni móc się schować przed porannym światłem. Spogląda na wyświetlacz swojego smartfona, a tam 56 nieodebranych połączeń. Wcisnęła telefon pod poduszę i stwierdziła, że nie będzie go teraz przeglądać. Musi dać sobie czas, ochłonąć i zająć się chociaż przez kilka dni tylko sobą.

No dobra muszę wstać – powiedziała do siebie. Usiadła na łóżku. W domku panował okropny ziąb. W nocy, kiedy tu przyjechała nie działało ogrzewanie. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu nie mogła włączyć pieca. Po kilkudziesięciominutowej batalii poddała się. Przypomniała sobie, że w szafie ma schowany grzejnik elektryczny, który kupiła jak zaczęła urządzać ten domek 4 lata temu i nie miała jeszcze zainstalowanego ogrzewania. Pamietała jak bardzo się cieszyła na kupno tego miejsca, obiecała sobie, że będzie tu spędzać przynajmniej 3 miesiące w roku. A była tu zaledwie 10 razy i to tylko w weekendy. Podeszła do dużej drewnianej szafy i otworzyła drzwi. W środku były ubrania i buty, które nosiła tylko tutaj. Za długimi letnimi sukienkami znalazła niewielkich rozmiarów grzejnik. Wyciągnęła go i podłączyła do gniazdka.

Oby tylko zadziałał – powiedziała do siebie z nadzieją. – Działa!!! -wykrzyknęła z odrobiną radości, na jaką ją było dziś stać. Po długich godzinach leżenia w łóżku zasnęła.
Gdy wstała poszła do zimnej łazienki, umyła szybko zęby nawet nie patrząc w lustro. Miała ogromną ochotę udać się na plażę. Już. Teraz. Tego ranka nie słyszała szumu fal, a jej domek znajdował się tylko 150 metrów od plaży. Ubrała grubą kurtkę i śniegowce.

Wyszła z domu. Tu nie było śniegu. W przeciwieństwie do miejsca, z którego przyjechała. Nie zwracała uwagi na swój wygląd. Raczej nie spodziewała się, że dziś kogoś spotka, bo jej domek znajdował się w małej malowniczej miejscowości nadmorskiej, gdzie rodzimych mieszkańców było ok. 500. Tu życie tętni tylko przez dwa wakacyjne miesiące. Poza tym był wtorek więc szanse na spotkanie zabłąkanego turysty były znikome. Zamknęła drzwi, przeszła małym ogrodem i wyszła przez piszczącą i skrzypiącą furtkę.
Po drodze minęła tylko 4 domy. W jednym sąsiad wynajmował pokoje turystom podczas wakacji, dwa kolejne należały do ludzi, których nie znała bo zbyt rzadko tu bywała. Przy ostatnim najbliżej plaży znajdowała się mała kawiarenka z lodami i pysznymi ciastam. Niestety funkcjonowała tylko w wakacje. Amélie po drodze rozmyślała o wydarzeniach z dnia poprzedniego. Cały czas w swojej głowie słyszała słowa, których nigdy usłyszeć by nie chciała. Myśli kotłowały się jak piasek pod wodą podczas sztormu. Cały czas odtwarzała sceny, które się wydarzyły. Po jej twarzy płynęły mimowolnie słone łzy.
Przeszła przez wydmę i jej oczom ukazała się błękitna przestrzeń. Spojrzała w prawo i zobaczyła…

Dodaj komentarz